Późno poszłam spać,
zbyt późno. Rano gdy zadzwonił budzik włączyłam drzemkę zbyt wiele razy.
Musiałam wybiec z domu, ręka trzęsła mi się przy nakładaniu eye- linera i
pudru. Śniadanie? Może jutro. Za to kawa dziś w ilościach przekraczających
możliwości mojego organizmu. Spieszę się i tak wygląda mój każdy dzień.
Spójrz na wszystko to, co masz i co
robisz każdego dnia. Zastanów się i zrób listę wszystkich tych rzeczy, które
musisz zrobić dziś, jutro, w tym tygodniu. Praca, nauka, zakupy, sprzątanie,
nieodebrane połączenia i maile, które domagają się odpowiedzi. Kawa z
przyjaciółką staje się już nie przyjemną odskocznią od codzienności, ale
kolejnym obowiązkiem- kolejną pozycją na liście do zrobienia tego dnia. Niech
zgadnę, wśród tych wszystkich aktywności niewiele czasu zostaje na spokojne
wypicie kawy. Takie wypicie kawy, które nie ma w sobie nic z obowiązku, które
do niczego nie zmierza. Ba! Nawet nie takie picie tej kawy, które ma za zadanie
wyrwać nas z nocnego letargu i pobudzić do działania na cały pospieszny
poranek. Ciągły pośpiech daje poczucie celu i motywuje do tego, aby się starać
jeszcze bardziej i bardziej, dynamizuje każdy kolejny poranek z szybką kawą i
przypadkiem też oddala nas od bliskich osób i rzeczy które lubimy robić dla przyjemności.
Coraz mniej w nas umiejętności bycia samemu z sobą.
Moda na wyścig szczurów
Zawsze podziwiałam osoby, które
potrafiły być asertywne i opierały się presji na posiadanie więcej, zdobywania
kolejnych dyplomów lub nawet tak prozaicznie, nie musiały mieć ubrać
określanych jako „must have” w każdym nadchodzącym sezonie. Mieszkając w dużym
mieście bardzo łatwo wpaść w wir kupowania, podążania za ideałami, które nie
istnieją w realnym świecie. Modelki w supermodnych kombinezonach, stojące w
nienaturalnych pozach – nawet one nie wyglądają tak, jak one same na tych
artystycznych, ale jednak reklamowych fotografiach. Nadeszły czasy ciągłego
zapotrzebowania na czucie niedosytu. Motywujące memy i okładki książek krzyczą
do nas, że możemy więcej, lepiej, szybciej. Nieraz też w to wierzę. Nie mogę
wtedy spokojnie czytać książki, a przed snem po mojej głowie krążą kolejne
strony kolorowego magazynu dla kobiet oraz dręczą mnie wszystkie te „must
have”, których nie mam a przecież powinnam.
Oszaleć czy nie oszaleć
Jak we wszystkim, nie ma jednej
odpowiedzi na te pytanie. To dobrze! Zawsze gdy pojawia się problem, najlepsze
w nim jest to, że jest wiele sposobów na rozwiązanie go. Do nas należy wybór,
którą drogą pójdziemy. Reklamy, okładki i Internet kuszą nas do przyspieszenia
tempa, to już nie trucht w tempie konwersacyjnym ale wręcz sprint! W biegu
zamiast spokojnego i celebrowanego śniadania kanapka kupiona w drodze na
uczelnię lub w pracy. Książka? Czytanie tej papierowej zajmuje sporo czasu,
trzeba usiąść i nie można w tym czasie robić nic innego. E-booka można słuchać
podczas joggingu, w autobusie, w samochodzie. Co za sprytne rozwiązanie- ale
czy na pewno? Odbieramy sobie codzienne, drobne lub większe przyjemności na
rzecz marketingu, dziwnie brzmiących pojęć o zarządzaniu sobą w czasie i tak
jak to się kiedyś pisało w pamiętnikach, żeby z życia wydusić szczęście jak z
cytryny, tak teraz dusimy się w swojej własnej rzeczywistości. Cytrynę warto
włączyć do swojej diety- rano wypić jej sok ze szklanką ciepłej wody, jednak
zrób to powoli i przeznacz na to tak dużo czasu, ile potrzebujesz.
Komentarz Disqus
Komentarz Facebook