Poczynając od sklepów spożywczych, drogerii i aptek, kończąc na tych obuwniczych i odzieżowych – możemy je zbierać wszędzie. Są wszechobecne. Gwarantują zniżki, rabaty, atrakcyjne promocje. Co drugi Polak nosi w swoim portfelu co najmniej jedną kartę na punkty.
Obecnie na rynku znajdziemy ponad 100
różnych programów lojalnościowych. Stać się stałym, lojalnym klientem, zbierać
punkty i wymieniać je na nagrody, które są nie zawsze i często nie do końca
atrakcyjne, można już zarówno w małych osiedlowych sklepikach, jak i korporacyjnych
sieciach odzieżowych, czy na stacjach benzynowych. Jakby tego było mało, w
wyścigu o zatrzymanie przy sobie konsumenta biorą już udział nawet linie
lotnicze.
Zastanówmy się - cóż z tego, że do
tego sklepu mam dalej, skoro tam mogę zbierać punkty, a na pobliskim straganie
nie dość, że nie gwarantują nagród za zrobienie zakupów, to w dodatku punktów
zbierać nie można? Tam przecież nie dostaje się ładnej karty z logo firmy i
numerem klienta. Wielu z nas, nie przyznając się do tego nawet przed sobą, jest
skłonna poświęcić dodatkową godzinę, wrócić później z pracy czy specjalnie
wysiąść przystanek wcześniej, byle tylko kupić tam, gdzie obiecano nam nagrodę.
Warte zastanowienia jest to, czy to rzeczywiście obietnica nagrody jest dla nas
tak kusząca, czy już zbieranie punktów samo w sobie budzi w nas rywalizację,
chęć posiadania ich więcej i więcej.
Błędne koło
Wyobraźmy
sobie, że nasz znajomy, nazwijmy go Marek, przy okazji zakupów w pewnym dużym
sklepie spożywczym, został zachęcony przez miłą kasjerkę do założenia karty na
punkty. Skusił go nie tyle uroczy uśmiech tej pani, co obietnica promocji,
rabatów i prezentów, na które można wymieniać zebrane punkty. Mamy już jedno
miejsce, które takim działaniem zapewniło sobie lojalność Marka i pewność, że
na pewno wróci w to miejsce zrobić kolejne zakupy. Wracając ze sklepu, nasz
znajomy zatrzymał się na stacji benzynowej, aby zatankować. Tutaj już wcześniej
założył sobie kartę, ma na niej już prawie 500 punktów! Ta stacja nie jest mu
po drodze, ale chce mieć więcej punktów, dlatego nadrabia drogi, nieraz wystoi
swoje w korkach, ale czego się nie robi dla promocji? Swoją dziewczynę zaprasza
na sushi – zna takie miejsce, gdzie będąc stałym klientem, dostaje się 50%
rabatu.
To sklepy wybierają nas
Analizując
przykład Marka, łatwo dojść do wniosku, że to wcale nie on wybiera miejsca, w
których robi zakupy i usługi, z których korzysta. Pojawiając się w restauracji
jeden raz, został złapany w sieć punktów i rabatów, z której jest mu się ciężko
wyplątać. No bo jak miałby pójść do innej knajpy, skoro w tej jednej po
okazaniu karty zapłaci aż o połowę mniej? Być może nawet nie lubi sushi, ale
obniżka ceny kusi.
UWAGA - jest na to sposób!
Co zrobić, aby z portfela nie wysypywały nam
się zbędne karty lojalnościowe i nie uwikłać się w nie zawsze atrakcyjny system
punktowy? Śledź aktualne promocje w sklepach, restauracjach bądź innych
interesujących cię miejscach. Na rynku jest duża konkurencja, dlatego co rusz
można skorzystać z atrakcyjnej oferty, dostać darmową próbkę lub pierwszy raz
bezpłatnie poćwiczyć na siłowni. Trenujmy
naszą asertywność i jeśli rzadko kupujemy w tym miejscu, nie zapisujmy się do
newslettera i nie zakładajmy karty na punkty. Nie będziemy wtedy czuli się
zobowiązani do bywania w tym miejscu. A jeśli jednak zdecydujemy się na
dołączenie do grona stałych klientów, wypytajmy dokładnie, jakie będziemy mieć
z tego korzyści i co musimy zrobić, aby w pełni skorzystać z bonusów, które
takie członkostwo zapewnia.
Daleko
nam do USA, gdzie w latach 2000-2012 liczba kart członkowskich z 973 mln
powiększyła się do 2,6 mld, jednak od kilku lat zainteresowanie Polaków
programami lojalnościowymi stale wzrasta. Czy rzeczywiście zaangażowanie i
wspieranie danej marki daje klientowi wymierne korzyści? Wątpliwe. Ekonomiści
oszacowali, iż już 5-cio procentowy wzrost liczby stałych klientów podnosi
rentowność firmy o całe 25 %. Spółki, oferując nagrody takie jak kubki,
koszulki, czapki bądź w ekstremalnych przypadkach ekspres do kawy o wartości
kilku tysięcy złotych, i tak czerpią z owych lojalnych i zaangażowanych
klientów milionowe zyski. Czy warta skórka wyprawki?
Komentarz Disqus
Komentarz Facebook